Mama wieszała psy na mojej żonie, a drugą synową wychwalała. Gdy potrzebowała pomocy, jej ulubienica się na nią wypięła
Mama zawsze dawała do zrozumienia, że moja żona nie dorównuje drugiej synowej. Podczas gdy na Karolinę wieszała psy, Ewa była w jej oczach niemal ideałem. Pewnego dnia mama trafiła do szpitala i liczyła, że jej ulubienica rzuci wszystko, by jej pomóc… Ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Jak daleko można się posunąć w faworyzowaniu jednej osoby kosztem drugiej? Gdy sprawy przybrały nieoczekiwany obrót, mama musiała zmierzyć się z konsekwencjami swoich wyborów. Czy była na to gotowa? Przekonaj się, co wydarzyło się dalej…
„Ona nie jest dla ciebie wystarczająco dobra”
Od dnia naszego ślubu mama dawała mi jasno do zrozumienia, co sądzi o mojej żonie. Karolina była w jej oczach „zbyt zwyczajna”. Niby gotowała, sprzątała i troszczyła się o mnie, ale zawsze znajdowała coś, do czego mogła się przyczepić. Jej zdaniem Karolina nie miała klasy i ambicji, jakie powinna mieć „idealna synowa”.
Dla kontrastu, moja bratowa, Ewa, była jej ulubienicą. Uśmiechnięta, elegancka i elokwentna – w oczach mamy była wręcz niedoścignionym wzorem. Nie miało znaczenia, że Ewa rzadko odwiedzała rodziców, a gdy już to robiła, to zawsze w asyście drogich prezentów i pięknych słów. Mama była zaślepiona.
Zasiane ziarno konfliktu
Sytuacja eskalowała podczas rodzinnego obiadu. Mama znowu zaczęła publicznie porównywać moją żonę do Ewy. – „Gdybyś, Karolinko, ubierała się tak jak Ewa, może Witek czułby się bardziej dumny z ciebie” – rzuciła z uśmiechem.
– „Mamo, proszę, przestań” – powiedziałem spokojnie, choć w środku aż kipiałem ze złości. Karolina próbowała zignorować komentarz, ale widziałem, jak bardzo ją to dotknęło.
– „Nie zamierzam przestać, bo mówię prawdę” – kontynuowała mama.
Karolina wybiegła z płaczem z pokoju, a ja po raz pierwszy w życiu odważyłem się powiedzieć matce, co o tym myślę. – „Jeśli dalej będziesz traktować moją żonę jak gorszy sort, przestaniemy tu przychodzić” – powiedziałem stanowczo. Mama tylko machnęła ręką.
Niespodziewany zwrot akcji
Kilka miesięcy później mama trafiła do szpitala po drobnym zabiegu. Potrzebowała opieki, a tata – ze względu na wiek – nie mógł jej zapewnić odpowiedniej pomocy. Byłem pewien, że Ewa, jako ukochana synowa, rzuci wszystko, by być przy niej.
– „Niestety, nie mogę, mamy wyjazd do Włoch” – odpowiedziała Ewa bez cienia wahania, gdy mama poprosiła ją o pomoc.
Mama była w szoku. Tego samego wieczoru zadzwoniła do mnie.
– „Karolina się zgodzi?” – zapytała niepewnie.
Karolina zaskakuje
Ku mojemu zdziwieniu Karolina od razu powiedziała: – „Oczywiście, trzeba pomóc”. Choć mama nie była wobec niej fair, Karolina postanowiła się tym nie przejmować i przez dwa tygodnie zajmowała się nią z pełnym poświęceniem. Gotowała, sprzątała, a nawet czytała jej książki, żeby poprawić jej humor.
Mama była wzruszona, ale duma nie pozwalała jej przyznać się do błędu. Dopiero po wszystkim zadzwoniła do mnie i powiedziała cicho: – „Miałeś rację, Karolina jest wspaniała”.
Cała prawda wychodzi na jaw
Kilka dni później dowiedziałem się, że Ewa nie była we Włoszech, tylko zwyczajnie unikała odpowiedzialności. Gdy mama próbowała do niej zadzwonić, usłyszała w tle śmiechy i muzykę z domowej imprezy.
– „Nigdy więcej nie dam się zwieść pozorom” – powiedziała mama. I choć było to dla niej trudne, podziękowała Karolinie i przeprosiła ją za wcześniejsze zachowanie.