Kolega z pracy zawsze narzekał na swoją żonę. Nie sądziłam, że pewnego dnia przyjdzie do mnie z propozycją, od której nie sposób było uciec…

Michał był znany w biurze ze swojego wiecznego narzekania na żonę. Codziennie słuchałam, jak opowiada o kolejnych kłótniach i problemach w związku. Pewnego dnia jednak przyszedł do mnie z propozycją, której nie potrafiłam odrzucić…

Sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli, kiedy Michał zaczął mnie angażować coraz bardziej. Czułam, że coś jest nie tak, ale nie mogłam się wycofać… Dopiero wtedy zrozumiałam, że wpadłam w pułapkę, z której nie ma łatwego wyjścia…

Codzienne narzekania Michała

Michał od początku był dość specyficzną osobą. Kiedy zaczynał pracę w naszym biurze, od razu było widać, że nie jest szczęśliwy. Jego głównym tematem do rozmów było… jego małżeństwo. Właściwie, to bardziej jego żona, Anna, która według niego była powodem wszelkiego zła w jego życiu. Michał codziennie opowiadał, jak bardzo się kłócą, jak Anna „nic nie rozumie”, jak nie wspiera jego marzeń.

Dla wszystkich w biurze było to po prostu tło, które ignorowaliśmy. Michał nigdy nie mówił o rozwodzie, ale sarkastycznie wspominał, że „czasem lepiej byłoby żyć w samotności”. Nie sądziłam, że kiedykolwiek wciągnie mnie w ten chaos. Ale pewnego dnia… wszystko się zmieniło.

Niespodziewana propozycja

To był zwykły dzień w pracy. Michał usiadł przy moim biurku, wyraźnie poddenerwowany. Na początku myślałam, że znowu będzie chodziło o Annę. Ale tym razem miał inny plan. „Słuchaj, muszę z kimś porozmawiać. Z kimś, kto mnie zrozumie. A ty wydajesz się odpowiednią osobą…” – zaczął tajemniczo. Nie spodziewałam się, że Michał będzie chciał wyżalić się na temat… rozwodu.

Opowiadał mi o tym, że z Anną już nie ma szans na naprawę. „Jest tylko jeden sposób, żeby to zakończyć,” powiedział z dziwnym błyskiem w oku. „Chcę, żebyś mi pomogła”. Zamarłam. Michał wyjaśnił, że potrzebuje fałszywych dowodów, że Anna ma romans, żeby przyspieszyć rozwód. I chciał, żebym udawała jego kochankę.

Zakładka w pułapkę

Byłam w szoku. „Michał, to szaleństwo! Jak mogłabym coś takiego zrobić?!” – zapytałam. Ale on nie ustępował. Mówił, że to jedyny sposób, by szybko rozwiązać małżeństwo, a Anna i tak nie jest już zainteresowana nim. Michał zapewniał mnie, że wszystko będzie dyskretne, i że nie muszę się obawiać konsekwencji. Na początku odmówiłam. Czułam, że to niebezpieczny pomysł, coś mi tu nie pasowało. Ale Michał, zamiast odpuścić, zaczął naciskać.

Z czasem zaczęłam się bać. Michał przychodził codziennie, pytając mnie, czy przemyślałam jego propozycję. Obiecywał, że wszystko będzie łatwe. Coraz częściej miałam wrażenie, że za jego słowami kryje się coś więcej niż tylko chęć zakończenia małżeństwa.

Zaskakujący zwrot akcji

W końcu, pod presją, zgodziłam się. Michał przygotował wszystko — fałszywe maile, zdjęcia, nawet spotkania, które miały wyglądać, jakbyśmy byli w związku. Czułam się okropnie, ale nie mogłam już się wycofać. Wszystko poszło zgodnie z jego planem… do czasu.

Kilka dni później Michał zniknął z pracy. Zaczęły pojawiać się plotki, że jego żona coś odkryła. Pomyślałam, że może Anna domyśliła się oszustwa, i Michał teraz ukrywa się przed nią. Aż pewnego dnia zjawiła się w biurze… z policją.

Okazało się, że Michał od lat ukrywał swoje długi. Planował ucieczkę z kraju, a cała historia z fałszywym romansem miała na celu odciągnięcie uwagi jego żony i pracodawców od prawdziwych problemów finansowych. Został aresztowany, a ja… zostałam przesłuchana jako świadek w sprawie.

Jak wy byście postąpili?

Ta historia wciągnęła mnie w coś, czego nigdy się nie spodziewałam. Michał wykorzystał moją naiwność i lojalność wobec współpracownika, by uknuć swoją własną intrygę. Ciekawa jestem, jak wy byście postąpili na moim miejscu? Dajcie znać w komentarzach, co myślicie o tej sytuacji!

error: Content is protected !!