Teściowa wychwalała zięcia swojej siostry, a na mnie patrzyła z pogardą. Dostała za swoje, bo laluś okazał się oszustem
Teściowa traktowała mnie jak człowieka gorszej kategorii. Bez końca porównywała mnie do zięcia swojej siostry – przystojnego, elokwentnego, „idealnego”. Jednak życie lubi zaskakiwać…
Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy odkryliśmy prawdę o „lalusiu”. Teściowa musiała przełknąć gorzką pigułkę i spojrzeć na mnie w zupełnie nowym świetle. Co takiego się stało…?
Idealny zięć kontra „niedorajda”
Nie wiem, co gorsze: nieustanne krytykowanie czy wieczne porównywanie mnie do ideału. Teściowa nigdy nie była dyskretna w swoich opiniach. „Zobacz, jaki kulturalny ten Marek! A Ty ciągle w dresach”, „Marek to prawdziwy mężczyzna, Ty tylko do komputera siedzisz”. Jej „złoty Mareczek” był zięciem jej siostry – prawnikiem z dużego miasta, który na rodzinnych spotkaniach zawsze błyszczał wiedzą i nienagannym wyglądem.
Dla niej byłem tylko małomównym grafikiem, który nie kupił żonie willi na przedmieściach ani nie woził jej nowiutkim SUV-em. Cierpliwie znosiłem te uwagi, bo nie chciałem robić scen, ale wszystko ma swoje granice.
Dziwne wieści i pierwsze podejrzenia
Na jednym z rodzinnych obiadów atmosfera była napięta. Marek, jak zwykle, opowiadał o swojej karierze, a teściowa cmokała z zachwytem. Nagle zauważyłem coś dziwnego – jego żona, Kasia, ledwo się odzywała. Jej spojrzenie było smutne, a ręce drżały, gdy nalewała sobie wody. Gdy teściowa zaczęła kolejny pean na cześć Marka, Kasia wyszła do łazienki, jakby chciała się rozpłakać.
Zacząłem zastanawiać się, co kryje się za fasadą perfekcyjnego życia Marka. Czyżby nie było tak idealne, jak wszystkim się wydawało?
Pierwszy ślad prawdy
Kilka dni później żona, Marta, pokazała mi wiadomość od swojej kuzynki, Kasi. „Musimy porozmawiać. Tylko Ty mnie zrozumiesz” – napisała. Marta była zdziwiona, ale zgodziła się spotkać. Wróciła z tego spotkania wstrząśnięta. Kasia wyznała, że Marek nie jest taki, jak się wydaje. Pożyczał od niej pieniądze, których nigdy nie oddał, a co gorsza, odkryła, że ma romans z kobietą z pracy. Była rozdarta – bała się, co powiedzą ludzie, jeśli ich „idealne małżeństwo” się rozpadnie.
Rozłam na rodzinnej kolacji
Na kolejnym rodzinnym spotkaniu, Kasia nie wytrzymała. Kiedy Marek zaczął opowiadać o swojej „etyce zawodowej”, Kasia wybuchła. „Powiedz im, co zrobiłeś, Marek! Powiedz o Annie i tych wszystkich pieniądzach, które mi ukradłeś!” W pokoju zapadła cisza.
Marek próbował się bronić, ale szybko wyszło na jaw, że nie tylko zdradzał żonę, ale również narobił długów, z których pokryciem miała mu pomóc Kasia. Teściowa siedziała zszokowana, nie mogąc wydusić ani słowa.
Zemsta życia: czas przeprosin
Po tamtej kolacji teściowa wyraźnie spuściła z tonu. Marek nagle przestał być jej ulubionym zięciem, a ona, jakby w obawie przed kolejnymi rewelacjami, zaczęła traktować mnie z większym szacunkiem. Nawet zaczęła mnie chwalić – oczywiście w sposób bardzo subtelny, by nie przyznać wprost, że się pomyliła.
Życie często pokazuje, że pozory mylą. Marek, „idealny zięć”, okazał się oszustem, a ja, „niedorajda”, zdobyłem trochę uznania w oczach teściowej. Czy było mi tego trzeba? Niekoniecznie. Ale satysfakcja – bezcenna.