Zaryzykowałam i odblokowałam telefon męża. Wiadomości, które przeczytałam, na zawsze zmieniły nasze małżeństwo.
Od miesięcy czułam, że coś jest nie tak. Mąż wracał późno z pracy, a telefon stał się jego największym skarbem. Kiedy pewnej nocy zasnął, odblokowałam urządzenie…
To, co zobaczyłam, sprawiło, że moje serce zamarło. W jednej chwili zrozumiałam, że nasz związek nie był taki, jak myślałam. I wtedy wszystko się posypało…
Pierwsze podejrzenia
Michał zawsze był dla mnie opoką. Po dziesięciu latach małżeństwa wierzyłam, że jesteśmy zespołem nie do pokonania. Ale od kilku miesięcy coś się zmieniło. Zaczął częściej wracać późno z pracy, tłumacząc to nagłymi projektami. Telefon nigdy nie opuszczał jego dłoni. Nawet w nocy trzymał go pod poduszką, a ekran blokady zdobiła nowa, skomplikowana kombinacja.
Początkowo tłumaczyłam to sobie stresem. „Każdy może mieć trudniejszy okres,” mówiłam, ale z czasem zaczęłam dostrzegać więcej znaków. Tajemnicze uśmiechy podczas przeglądania telefonu i nagłe odchodzenie z pokoju, gdy ktoś dzwonił, sprawiały, że w mojej głowie rosły podejrzenia.
Decyzja, która zmieniła wszystko
Pewnej nocy Michał wrócił później niż zwykle i niemal natychmiast zasnął na kanapie. Telefon wypadł mu z ręki. Wtedy podjęłam decyzję. Szybko przypomniałam sobie, jak kilka tygodni wcześniej wpisał kod blokady na moich oczach. Przysięgłam sobie, że chcę jedynie upewnić się, że moje obawy są bezpodstawne.
Ekran odblokował się bez problemu. Przez chwilę patrzyłam na jego listę aplikacji, czując, jak drżą mi ręce. Zaczęłam od wiadomości. Tam, między rozmowami z kolegami z pracy, zobaczyłam imię „Kasia”.
Wstrząsające odkrycie
Kliknęłam. Wiadomości były pełne emotikon serc, planów na kolejne spotkania i wspomnień o tym, co wydarzyło się w hotelowym pokoju. „Nie mogę przestać o tobie myśleć” – brzmiała ostatnia wiadomość od Michała. Serce mi pękało. Poczułam, jak cała moja rzeczywistość rozpada się na kawałki. Odkładając telefon, zaczęłam układać w głowie plan konfrontacji.
Kłótnia, która wszystko odsłoniła
Rano Michał obudził się wypoczęty i jak gdyby nigdy nic zaproponował, że zrobi nam kawę. Nie mogłam czekać. Wykrzyczałam wszystko, co przeczytałam. Z jego twarzy zniknęło całe rozluźnienie. Próbował się tłumaczyć, ale ja nie dawałam za wygraną.
– Kasia? Naprawdę?! Po tylu latach? – wrzeszczałam, czując, że łzy płyną mi po policzkach.
– To nie tak, jak myślisz! – krzyknął Michał.
Zaskakująca prawda
Po godzinach przepychanek słownych Michał w końcu wyznał, że Kasia to nie kochanka. Była prywatnym detektywem, którego wynajął, aby zbadać, dlaczego nasze oszczędności znikają z konta. Okazało się, że od miesięcy ktoś podszywał się pode mnie, wyprowadzając pieniądze. Wszystkie spotkania i wiadomości dotyczyły śledztwa.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Z jednej strony czułam ulgę, ale z drugiej – złość na jego tajemniczość. Dlaczego nie powiedział mi wcześniej?