Mój brat zginął w wypadku, za który obwiniliśmy jego dziewczynę. Zgotowaliśmy jej piekło, na które nie zasłużyła
Kiedy mój brat zginął w wypadku, nasze życie się rozsypało. Wszyscy byliśmy w szoku, ale znaleźliśmy kogoś, kogo można było obarczyć winą – jego dziewczynę. Obwinialiśmy ją, nie chcąc słuchać żadnych wyjaśnień…
Nie mieliśmy pojęcia, jak bardzo się myliliśmy. Dopiero po czasie odkryliśmy prawdę, która sprawiła, że wstyd zalewał nas falą gorętszą niż nasza złość. To, co się wydarzyło później, na zawsze zmieniło nasze życie…
Wypadek, który zniszczył wszystko
Wszystko zaczęło się w deszczowy, listopadowy wieczór. Mój brat Adam wracał z pracy, kiedy jego samochód zderzył się czołowo z ciężarówką. Policja stwierdziła, że przyczyną była nadmierna prędkość, a my od razu zaczęliśmy szukać winnego. Tym „winnym” szybko stała się jego dziewczyna, Karolina.
Karolina zadzwoniła do nas jeszcze tej samej nocy, płacząc, ale my nie chcieliśmy słuchać. Ktoś rzucił, że to przez nią Adam się spieszył – pewnie miała pretensje, że się spóźnia, albo zrobiła mu awanturę. Nasza złość znalazła ujście w niej, bo łatwiej było obwiniać kogoś z zewnątrz niż zmierzyć się z naszym bólem.
Piekło, które zgotowaliśmy Karolinie
Od tamtej chwili zaczęliśmy unikać Karoliny. Nikt z nas nie zaprosił jej na pogrzeb, a kiedy pojawiła się z kwiatami, nasza matka dosłownie wyrwała jej bukiet i rzuciła na ziemię. „To przez ciebie mój syn nie żyje!” – krzyknęła. Karolina wybiegła zapłakana, a my, zamiast poczuć ulgę, jeszcze bardziej pogrążyliśmy się w goryczy.
Zaczęły się plotki. Znajomi mówili, że Karolina kontrolowała Adama, że była o niego chorobliwie zazdrosna. Nie mieliśmy dowodów, ale wierzyliśmy w to, bo tak było nam wygodniej.
Zaskakujący zwrot akcji
Pewnego dnia wpadła mi w ręce korespondencja Adama. Przeglądając stare wiadomości, natrafiłam na ostatnią rozmowę z Karoliną. To nie ona robiła mu awantury – to Adam obiecał, że zdąży na czas, bo spieszył się na urodziny jej młodszej siostry. Karolina prosiła go, by jechał ostrożnie, nawet gdyby miał się spóźnić.
Nie mogłam w to uwierzyć. Postanowiłam spotkać się z Karoliną. Ku mojemu zdziwieniu, zgodziła się, choć była wyraźnie zdystansowana. Wtedy wyznała mi coś, co zmroziło krew w moich żyłach.
Prawda, która wywróciła wszystko
Karolina wiedziała, że Adam miał problemy z sercem, ale on nikomu o tym nie powiedział, nawet naszej rodzinie. W dzień wypadku czuł się źle, ale zignorował objawy, bo chciał dotrzymać słowa. To nie była wina Karoliny. To była jego decyzja, jego brawura.
Zrozumienie tego, jak bardzo się pomyliliśmy, było bolesne. Karolina, którą obwinialiśmy o wszystko, straciła ukochanego człowieka, a potem musiała zmagać się z naszym okrucieństwem. Przeprosiłam ją, ale nasze relacje nigdy już nie wróciły do normy.